Pozwolę sobie odświeżyć mój temat - kolejny kot, kolejne podejście do katalizatora
Pacjent to 2001, 3.0. Objawy odpala, ale leeeedwo wkręca się do 2,5-3k rpm i nie jest to spowodowane wejściem w tryb awaryjny.
Na starcie mamy takie błędy:
Oczywiście interesuje nas P0300, P0301, P0303, P0305, P1313 - pozostałe na razie pomijam.
Tutaj zacząłem od wykręcenia sondy B1 S2 i zaglądnięcia endoskopem:
Po wykręceniu sondy, trochę zamieszałem śrubokrętem tymi zwłokami co w środku widać, odpaliłem, przegazowałem i od razu widać poprawę
Tym razem zmiana podejścia - nie wyjmowałem belki, tylko postanowiłem wyjąć katalizator "przez koło".Tutaj widać początek prac - zawieszenie powoli znika, widać też katalizator.
Oczywiście jeszcze półoś wyjechała (powoduje to wylanie się oleju z transferboxa - przynajmniej widać w jak fatalnym stanie jest i jest okazja, żeby go wymienić). Zdjęcie już na koniec prac, więc katalizatora już nie ma, ale chodzi o pokazanie koniecznego zakresu prac przy zawieszeniu:
Tutaj widać wszechobecny olej, bo przez zatkany wydech spaliny dmuchały gdzie tylko mogły, włącznie z miską olejową:
Zdemontowany wspornik katalizatora:
Śruba w lewym górnym rogu, ze względu na słabe dojście okazała się dość sporym wyzwaniem (finalnie użyty został klucz kopytkowy ucięty, cztery ręce i bezwładnościowy impulsator kinetyczny do napędu klucza)
Osłona transferboxa:
Tutaj też lewa górna śruba była wykręcana na czuja - celowałem kluczem a nie do końca wiedziałem w co
Osłona termiczna katalizatora górna, został wyjęta do góry przestrzenią między silnikiem a grodzą - nie mam foto z tego.
Wał został rozłączony, żeby mieć większą możliwość manewrowania silnikiem przy wszystkich operacjach:
Tutaj widać łącznie kolektora z katalizatorem. Żeby wyjąć katalizator musieliśmy uciąć ... brzeszczotem.... szpilki od katalizatora - więc później trochę zabawy z rozwiercaniem i gwintowaniem
Tutaj jest miejsce gdzie jest przykręcany wspornik katalizatora i osłona transferboxa:
Sprawca zamieszania (widać ucięte szpilki):
Wyjście z katalizatora:
I część jego zawartości, która wysypała się dobrowolnie:
Podobnie jak w moim poprzednim przypadku, rozsypał się wkład na wejściu, co spowodowało zatkanie wydechu. Gdyby rozsypał się drugi wkład, to jego zwłoki poleciały by dalej w wydech. W tym katalizatorze, nie ma żadnej siatki ani na wejściu ani na wyjściu.
Jeszcze tak dla przypomnienia wrzucę zdjęcia z poprzedniego zabiegu, pokazującego co jest w środku puszki:
Zmiana tez podejścia w stosunku do misji sprzed 3 lat - katalizator jedzie do Zgierza na regenerację.