Witam
Jadąc nad jezioro spokojnie kotek śmigał w zakresie 150-200 km, dojeżdżając do celu po jakiś około 70km kotek przy prędkości 100 km na prędkościomierzu jakby zaczął gasnąc i przez chwile prędkość i obroty znacznie spadły (sekunda może dwie) po czym auto kontynuowało podróż normalnie. Na drugi dzień przejażdżka do sklepu po węgiel do grilla zakończyła się postojem pod gospodarza domem, auto nagle straciło obroty wskaźniki prędkościomierza i obrotomierza spadły do zera i auto stanęło.
Podczas próby uruchomienia auto kręciło i jakby już miało załapać jednak bez skutku. Nie miałem czasu zastanawiać sie co może być tego przyczyna i od razu auto trafiło na lawetę i do domu. Po zjechaniu z lawety próbowałem auto odpalić żeby wjechać nim do garażu ku mojemu zdziwieniu odpaliło i o własnych silach wjechało do garażu. Następnego dnia odpaliło przejechało około 10 km i zdechło, objawy są takie ze próbuje odpalić i trzymając 3-4 tys odpali ale jak puszcze gaz obroty spadają a auto gaśnie lub odpala i pali na 3 gary i tez gaśnie jak by je zalewało.
Jasna sprawa ze mam pytanie co to może być, na wstępie dodam ze auto zostało zalane benzyna od wujka Wladimira P (mieszkam kilka km od granicy z rosja) dodam jednak ze samemu czasem zdarzało mi się tankować w Kaliningradzie i nie było takich problemow. Wyeliminowałem tez przeplywke po odłączeniu jej z autem dzieje się to samo.
Zacznę jutro od ściągnięcia jak że wspaniałego paliwa i zaleje normalna 98 z shella .
Co byście jeszcze sprawdzili / poradzili może pierwsza pompa powiedziała papapapaa i działa tylko druga od 3 tys obrotów
Ps uszczelka pod głowicą, planowanie, sprawdzanie cylindrów itp miało miejsce z 30 tys km maks temu wiec to wykluczam zrobione u ludzi znających się na mechanice wraz z całym rozrządem a nie u jakiś szarlatanów