Ja co prawda mam zajęty każdy weekend do połowy listopada, ale reszcie proponuje zrobić tak:
Jedna osoba ustala datę i miejsce zaprasza tych co mogą i chcą się spotkać w tym terminie. Koniec. Kto będzie ten będzie, a jak nie może to pojawi się następnym razem.
Inaczej zawsze się będzie kończyć tak jak do tej pory, czyli po euforii: tak spotkajmy się, no to kiedy, niech ktoś coś zaproponuje, o ja nie mogę, itp...