No i stalo sie! Otoz dziewczyny i chlopaki. Dzis o 5 rano pojechalem po auto. Radio z odzyskanym kodem. Nowe opony. Alez ja mialem wyczucie ze nie jechalem na starych!!!! 3 na 4 opony przy zdejmowaniu (!) sie rozpadly! Gleboki bieznik ale stal od 1998 - taka data prod. opon. 3 z nich sie podarly po prostu! Przy okazji sprzedawca zmienil mi klocki hamulcowe. No i w droge. Od 12 do 15.15 dojechalem do Warszawy. Nie katowalem kota. Uczylem sie klawiszologii - juz prawie wszystko wiem. Oczywiscie ja nie jezdze na codzien automatem to ze 3 razy udalo mi sie znalezc sprzeglo. Dobrze ze nikt blisko za mna nie jechal akurat. Kotek jest ekstra. Wygodnie. Klima jak marzenie. Wszystko dziala. Spalil przy sredniej 75kmh (ilosc km. dzielone przez czas calkowity tzn. bez odliczania tankowania itp) 9.1l/100km! Jechalem spokojnie. Raczej tak jak sa przepisy +10km/h. Czyli na dwupasmowkach 130km/h max. No pare razy depnalem sobie. Bardzo pieknie chodzi silnik. Nic sie nie dzialo.
Juz kotek stoi w garazu. Trudno go bylo wstawic bo miejsce ma 5m wiec sie nie miesci i czesc. Wystaje z 10cm. Nie da sie inaczej. Sciane bym musial wykuc. Odpoczywa. Ale mi sie podobala jazda!!!! Zdjecia beda. To jest niespotykany egzemplarz. Bo moj!
. Prawo jazdy odebralem bom zgubil w Madrycie w wypozyczalni. Wiec jechalem bez prawa jazdy. Zadzwonila mila pani ze moge odebrac wiec sie troche spieszyc zaczalem. Ale zdazylem ze wszystkim. Nie zarejestrowalem bo poczty nie moglem znalezc. Niewazne. We wtorek zarejestruje. Na razie na wloskich numerach jade. Pali duzo ale nie porazajaco. Choc 9.1l to jest troche. To bylo 27l jednak. Pomysle co z tym zrobic. NIe jezdzic. Zalozyc gaz. Mam doskonalego fachowca ktory nic nie zepsuje. Ale auto - piekne. Dobrze ze w garazu. Dzis deszcz to by sie lakier niszczyl.
MarekP
