Witam!
Mam problem z falującymi obrotami na zimnym silniku (po bezruchu samochodu ok.8 godzin – całkowicie zimny silnik). Obroty falują w zakresie 500-1500rpm (auto prawie lubi zgasnąć). Dzieje się to po ok. 50 sek. po odpaleniu. Potem sytuacja się normuje.
Po ruszeniu – w momencie gdy falują obroty – auto nie za bardzo reaguje na gaz.
Gdy zapalę i po 5 sek. zgaszę silnik - obroty też zaczynają falować, ale tylko nieznacznie (800-1200rpm).
Po tym falowaniu samochód normalnie jeździ, choć wydaje mi się, że trochę gorzej wkręca się na obroty.
Wymienione rok temu cewki , niedawno świece, sondy lambda z dwóch stron, uszczelniony kolektor(jakieś gumy przy nim wymienione). Olej, filtry. Przepustnica czyszczona 3 razy – różne warsztaty. Żadnej poprawy. Jedyny błąd na kompie – P1000. Aha, jedna z sond dłużej się nagrzewa czy coś.
Przy mocnym przyspieszaniu (do 6000rpm), po odpuszczeniu pedału gazu – jakby coś chwilkę świszczało.
Od lata jeszcze jeden problem. Po 10 sek. Po odpaleniu z rur leci przez 5 sek biały dym. Zapachu benzyny, na bagnecie zmian nie ma, w zbiorniczku też – więc mam nadzieję, że to nic. Generalnie jest dość mokry – jak para wodna, ale jak się wydobywa nie leci od razu delikatnie do góry, tylko z pewną siłą wydobywa się z rur.
Czy mam ktoś pomysł jak zlikwidować P1000 i wtedy zacząć szukać diagnozy oraz czy ten biały „dym” to początek końca uszczelki pod głowicą.
I czy mogę normalnie jeździć czy ta nierówna praca jest na tyle szkodliwa, że „ukatrupię silnik”?
S-type 2002 3.0 z lpg.
180tys.
Na gazie nie jeżdżę w ogóle na razie.
Bardzo proszę i dziękuje za pomoc