Witojcie... znowu jaja z autem, wyjątkowo rozleniwiony ten kocur
anyway, wyjechalem z garazu żeby pojechac do mechanika na robote z zawieszeniem. pięknie, odpalił, cos sporo białego z rury ale jest zimny na pewno mu przejdzie. Przeszło. palenie tez mu przeszło. po 2 min od odpalenia, jak zamykałem garaż, z 2 tys obr/min zszedł do zera i nie odpalił. woda zaczeła leciec z dekla przy silniku. poczekalem, spróbowalem zakrecic, po któryms razie pyrknął niechętnie i zdechł. wkurzylem sie wrócilem do domu na kawe. wyszedłem, odpalił. OK. wyjechalem na ulice, zdechł. znowu woda sie leje. dobra, może ma zły dzień. poszedłem, wszedłem na neta...czekam. brat wrócil, pojdziemy razem. może odpali... odpalił! - zdechł 50m dalej. na podwórze juz go wpychaliśmy ale do garazu mam pod górke. stoi na dworze i pada na niego śnieg. niech pada, moze ochłonie.
i teraz pytanie- czy to może byc objaw walnietej uszczelki lub głowicy? z góry mówie, olej jest czarny a nie kremowy, nie dymi na biało caly czas (tylko chwile po odpaleniu), natomiast nierówno pracuje, lekko pyrka z rury (przebiera), falują mu obroty. nie mam pojecia dlaczego obroty mu falują, w koncu gaźnik to nie jakis kosmos. leci tyle paliwa ile ma leciec i koniec, a powietrze tez nie dolatuje sobie raz mocniej raz słabiej, nie ma w końcu krokowego silnika.
AHA, śWIECE Są CZYSTE I SUCHE, paliwo dochodzi.
nie wiem, nie wiem nie wiem... może ma ktos uszczelke na zbyciu?
auto- XJ6 4.2 2 seria 79 rok, ten na foto.