A może być wręcz przeciwnie - alternator może (wskutek uszkodzenia sterowania) przeładowywać akumulator, co kończy się właśnie takimi objawami - wracasz z trasy, więc aku powinien być naładowany w 100%, a tu następnego dnia akumulator zdechł... Innymi słowy, po przeładowaniu akumulatora (jego "zagotowaniu") następnego dnia możesz wymieniać akumulator, bo jego żywot dobiegł końca.
Jechaliśmy w tamtym roku ze szwagrem jego Passatem na trasie 180km. W połowie trasy zaczęły przygasać kontrolki na desce, ogólnie dziwne historie z elektryką. Po zajrzeniu pod maskę okazało się, że akumulator aż śmierdzi od przeładowania. Zacięło się sterowanie i alternator cały czas ładował. Była noc, więc o zajechaniu do jakiegoś warsztatu nie było mowy. Powłączaliśmy co mogliśmy w samochodzie (światła, dmuchawy, ogrzewanie tylnej szyby, radio) i tym sposobem dojechaliśmy do domu. Następnego dnia akumulator zdechł i oczywiście był do wymiany