Nie pokonały go ani piaski pustyni, ani śniegi lodowców, ani też błota poligonów. Teraz ostatecznie odejdzie do lamusa.Przez ponad 60 lat dzielnie stawiał czoła wszelkim trudnościom - jeśli kierowca nie okazał się tchórzem - poza "przeszkodami wodnymi o wilgotności 100%" - jak w siłach lądowych zwykło się określać oceany i jeziora - nic nie było go w stanie zatrzymać.
Mowa oczywiście o kultowym land roverze defender, którego korzenie sięgają 1947 r. Jego ostatnia generacja, w niemal niezmienionej formie, produkowana jest od 1986 roku.
Niestety dni owianego legendą auta dla prawdziwych twardzieli są już policzone. Phil Popham - dyrektor zarządzający Land Roverem w wywiadzie dla jednego z australijskich serwisów zdradził, że nowa generacja defendera pojawi się na rynku na przełomie lat 2012/2013. Tym razem "nowa generacja" nie będzie jednak oznaczało doposażenia auta w pakiet plastikowych nakładek, chlapaczy i wpisanie na listę wyposażenia standardowego centralnego zamka. Defender w znanym wielu pokoleniom kształcie ostatecznie odejdzie do lamusa.
Produkcja tak bezkompromisowego pojazdu przestaje być opłacalna. Samochodu praktycznie nie kupują klienci indywidualni, jest bowiem trudny w prowadzeniu a jego charakterystyka nie odpowiada dzisiejszemu natężeniu ruchu. Auto nie jest już oferowane na wielu rynkach, bo nie spełnia norm emisji spalin oraz bezpieczeństwa, np. w kwestii ochrony pieszych. Ponieważ opracowanie zupełnie nowej platformy wydaje się ekonomicznie nieuzasadnione, wiele wskazuje na to, że nowy defender otrzyma uproszczoną płytę podłogową, na której powstają m.in. discovery 3 i range rover. Może to również sugerować, że nowe auto odziedziczy po bardziej "ucywilizowanych" braciach nowoczesną elektronikę, co najbardziej ucieszy zapewne... mechaników.
info: interia.pl