Pisalismy juz na forum o karawanach marki Jaguar, i zartobliwym, moze sentymentalnym tonem pojawili sie
glosy "to chce miec na wlasnym pogrzebie". Temat nieco smutny, ale to jakos moment, ktory kazdego z
nas czeka. Nie chce zepsuc Wam humor, ale czytalem dzis rano o smieci kolegi z jednego z angielskich
klubow. Czytalem relacje z pogrzebu, i chcialbym sie tym podzielic.
Timothy Barnes skonczyl 61 lat i kochal Jaguary odkad mial 15, wtedy pomagal dziadkowi ktory byl
mechanikiem, wiec i on stal sie mechanikiem i dorobil sie wlasnego warsztatu. W klubie mowili na niego
"Timmy Five Jags" bo mniej wiecej zawsze tyle posiadal. Umarl na poczatku lutego z powodu wady serca.
Swoj ostatni projekt, replika SS100, nie zakonczy.
Jego pogrzeb odbyl sie tydzien temu na cmentarzu w Colden Common i byl to niezwykly pogrzeb.
Na jego pogrzebie pojawili sie ponad 300 kolegow z klubow, a karawanowi, ktory mial urzadzony kwiaty
na dachu w kszialcie leapera, towarzyszyl wielka kolumna Jaguarow. Trumna byla pomalowana z
grafikami modeli Jaguara oraz growlerem i mial zamontowanego leapera.
Rest in peace, Timothy.