Dział Rozrywki i Wypoczynku (Imprezy, Spotkania) > Inne spotkania i wyjazdy forumowiczów
miedzynarodowe spotkanie w Karlowy Vary, Czechy
skiper:
Tibi
proszę zarezerwuj jeszcze jeden pokój z piątku na sobotę w hotelu Termal i koniecznie z soboty na niedzielę w Grand Hotelu.
jedziemy z przyjaciółmi w czwórkę naszym xj6 :-A
cała załoga jest mocno regatowa ;D
będziemy w piątek późnym wieczorem
pozdrawiamy
tibi:
OK, drugi pokoj jest tez zarezerwowany. :-super
kogutki:
a tu troche zdjiec ze strone naszych sasiadow :-R
kogutki:
skiper:
miało być jak nigdy a było jak zawsze
mimo, iź zapowiadało się kilka załóg dojechały tylko trzy.
niezawodny XJ-S z Łodzi, kolega z grodu Kraka i nasza skromna załoga też z Łodzi.
zlot zaczęliśmy od spotkania w hotelu Termal, jedynej budowli Karlowych Warów, która pasuje zupełnie do... niczego. Pierwsze kroki skierowaliśmy do odległego od Karlowych Warów o około 20km zamku Loket. około 30 kotów zaparkowało na małym urokliwym podzamczu, wypełniając je po "brzegi". w okoliczności kakofonii jesiennych barw i ciepłego słońca piękno naszych maszyn były wyeksponowane nienagannie. cała grupa z lekkim bezwładem i brakiem niemieckiej organizacji udała się na zaplanowaną biesiadę. w otoczeniu zamkowych wnętrz wypełnionych średniowiecznym uzbrojeniem zostaliśmy ugoszczeni zaiste po królewsku. ilość jadła i picia była ogromna. na pewno każde podniebienie zostało usatysfakcjonowane.
szkoda tylko, że nie było nam dane zwiedzić przepięknego zamku, którego mury nas gościły. następnie z typowo czeską organizacją udaliśmy się na zaplanowaną wycieczkę po okolicznych górach i dolinach. tym razem "wszystkie drogi prowadziły do.. Karlowych Warów" a dokładniej chyba kilkanaście. grupa 30 kotów podzieliła się na mniejsze i wybierając ze swojego grona najlepszego trapera na azymut, lub orientację nawigowała do hotelu Pupp. efekt był taki, że Jagi można było spotkać wszędzie na przestrzeni 20 kilometrów kwadratowych.
Jak wiadomo koty są mocno przywiązane do miejsca w związku z czym w przeciągu 5 minut wszystkie załogi dotarły do Grand Pupp. 30 jagów elegancko ustawionych na tle hotelu robiło niesamowite wrażenie. po zaczekowaniu się już tylko ostatnie zdjęcia w blasku zachodzącego słońca i przygotowania do uroczystej kolacji.
I tu mając na względzie zamkową obfitą biesiadę nasza załoga zmienia plany.
zamiast kolejnego obżarstwa wybieramy spacer i zwiedzanie Karlowych Warów nocą. urokliwe uliczki, przepiękne kamieniczni, przednie piwo, szum leniwie snującej się rzeki, wszech obecny duch Jana Bechera tego od becherowki doprowadziły nas do lekkiego osłabienia :-10points
wieczór kończymy przekąską "u szwejka". Andrzej czujnie zamówił jedną golonkę na dwóch i niestety z żalem musieliśmy jej trochę zostawić na talerzach. Dziewczęta po małej sałatce i dużym piwie i wracamy do Hotelu Pupp.
w hotelu już tylko dylemat czerwone czy czarne (krupier nie chciał podpowiadać)
czas leci i znienacka śniadanie zakup wafelków i lunch.
na rachunki nie narzekamy wszak posiadanie jaguara obliguje.
już tylko 700 km do domu i kolejny zlot pozostaje tylko miłym wspomnieniem.
Karlowe Wary to perełka czeskiej kultury, której warto poświęcić więcej niż jeden dzień
skiper
Nawigacja
[#] Następna strona
Idź do wersji pełnej